Mistrzostwa Polski w Bydgoszczy!

W dniach 19-21 sierpnia 2016 roku w Bydgoszczy odbyły się Młodzieżowe Mistrzostwa Polski w Kajakarstwie klasycznym.

Bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy Klubu Sportowego AZS – AWF Gorzów Wlkp., zdobywając 10 medali – 6 złotych, 1 srebrny, 3 brązowe.

1 miejsce – Anna Puławska – K-1 200 m

1 miejsce – Anna Puławska – K-1 500 m

1 miejsce – Wiktor Głazunow – C-1 1000 m

1 miejsce – Wiktor Głazunow, Joshua Drojetzki – C-2 1000 m

1 miejsce – Bierzało Grzegorz – K-1 200 m

1 miejsce – Bierzało Grzegorz, Kliczkowski Dorian – K-2 200 m

2 miejsce – Kliczkowski Dorian – K-1 200 m

3 miejsce – Anna Puławska, Aleksandra Janicka – K-2 500 m

3 miejsce – Paulina Noga, Klaudia Kujawa, Aleksandra Janicka, Katarzyna Szewczyk –       K-4 500 m

3 miejsce – Wiktor Głazunow – C-1 200 m

           

            W punktacji ogólnej Klub nasz zdecydowanie wygrał przed Zawiszą Bydgoszcz                      i AZS-AWF Poznań.

Najlepsi zawodnicy w poszczególnych blokach startowych zostali uhonorowani pucharami tj. Wiktor Głazunow otrzymał puchar dla najlepszego zawodnika kanadyjkarza,  Anna Puławska otrzymała puchar dla najlepszej zawodniczki a Grzegorz Bierzało otrzymał puchar dla najlepszego zawodnika kajakarza.

Drugi olimpijski brąz!

Kolejny piękny sukces gorzowskich kajaków! Na podium dwójek na 500 metrów na igrzyskach olimpijskich te same osady, co cztery lata temu w Londynie. W Rio de Janeiro na czele Węgierki (w połowie zmienionym składzie) zamieniły się z Niemkami. Na trzecim miejscu ponownie Karolina Naja z AZS AWF Gorzów i Beata Mikołajczyk z Kopernika Bydgoszcz. Mamy brązowy medal dla Gorzowa!

Utalentowana kajakarka z Tychów pojawiła się na gorzowskiej przystani siedem lat temu, przyjechała do nas na studia, a także, aby w barwach AZS AWF spełniać sportowe marzenia. Dziś 26-letnia Karolina Naja do olimpijskiej, polskiej dwójki wsiadła cztery lata temu, przed igrzyskami w Londynie. Dołączyła do o pięć lat starszej Beaty Mikołajczyk i tak zaczął się medalodajny mariaż, dający nam powody, abyśmy pękali z dumy także po tych najważniejszych dla każdego sportowca, olimpijskich finałach.

W Londynie był brąz po szalonym wyścigu. Polki tylko 136 tysięcznych sekundy przed Chinkami. Zaraz potem zaczęły się przygotowania do występu w Rio, szczegółowo rozpisane przez trenera kadry Tomasza Kryka. Przygotowania wyjątkowe, bo w czasie ciężkiej pracy miały być nawet czasami poświęcone medale mistrzostw świata, byle biało-czerwone kajakarki były w Brazylii na ustach wszystkich. Udało się, bo w pierwszym dniu finałów Polki wyciągnęły z wody dwa medale, a to jeszcze nie koniec. - Paru chwil z moich pierwszych igrzysk w Londynie nie zapomnę już nigdy, bo przecież olimpijskie podium jest dla najlepszych z najlepszych, dla wybranych - wspominała Naja kilka tygodni przed wylotem do Rio. - Wykonałyśmy wielką, ale mądrą pracę, na wszelkich testach bijemy wszystkie rekordy, trudno więc nie być dobrej myśli. Końcówkę przygotowań też mamy pieczołowicie ustawioną. Trenujemy w Portugalii, stamtąd lecimy do Brazylii, bo tam droga jest najkrótsza i najmniej męcząca, a aklimatyzacja najmniej odczuwalna. Mamy od roku wynajęte pokoje w hotelu blisko toru, aby nie marnować sił na podróże. Nie pozostaje nic innego jak ze wszystkich sił powalczyć o kolejne marzenia.

W finale Naja i Mikołajczyk najpierw ścigały Węgierki Gabriellę Szabo i Danutę Kozak oraz Niemki Franziskę Weber i Tinę Dietze, potem odpierały ataki innych, ale nie było takich emocji jak w Londynie, Polki pewnie wpłynęły na metę na trzecim miejscu. Węgry ze złotem ledwie 51 tysięcznych przed Niemkami, Karolina i Beata ze stratą półtorej sekundy do najlepszych osad, ale również ponad sześć dziesiątych sekundy przed czwartymi Ukrainkami. - Widziałem, że dały z siebie wszystko, pojechały na ile w tym momencie mogły, po prostu rywalki były nieco lepsze - powiedział "Wyborczej" zaraz po finale trener klubowy AZS AWF Marek Zachara. - Jest drugi brąz Karoliny Nai, tej dwójki. To olbrzymi sukces. Widzieliśmy ilu sportowców jedzie na igrzyska z planami medalowymi, a kto po nie sięga. Kajakarki mają już dwa krążki, bo chwilę później srebro w K-1 na 200 metrów dołożyła Marta Walczykiewicz z Kalisza. Wielka sprawa, a to jeszcze nie koniec. Liczymy na duży wynik czwórki, gdzie Naja, Mikołajczyk i Walczykiewicz połączą siły, a dołączy do nich Edyta Dzieniszewska z Augustowa.

Eliminacje i finały kobiecych czwórek na 500 metrów w piątek i sobotę. Wtedy też w kajakowym sprincie będzie walczył kajakarz AZS AWF Gorzów Paweł Kaczmarek.

Drugi brąz Nai jest dziewiątym medalem dla Gorzowa na igrzyskach olimpijskich. Dwa złote wywalczył wioślarz AZS AWF Tomasz Kucharski, jedno złoto dodał jego kolega klubowy, również wioślarz Michał Jeliński. Srebrne medale zdobywali kolarz Orląt Zenon Jaskuła i kajakarz Admiry Wojciech Kurpiewski, a dwa brązowe kajakarki MKKS też pływające w dwójce - Beata Sokołowska-Kulesza oraz Aneta Konieczna (wcześniej Pastuszka).

WYNIKI OLIMPIJSKIEGO FINAŁU A K-2 500 M KOBIET:

1. Gabriella Szabo, Danuta Kozak (Węgry) 1.43,687

2. Franziska Weber, Tina Dietze (Niemcy) 1.43,738

3. Karolina Naja, Beata Mikołajczyk (Polska) 1.45,207

4. Anastazja Todorowa, Inna Hryszczun (Ukraina) 1.45,868

5. Elena Aniuszina, Kira Stepanowa (Rosja) 1.46,319

6. Maryna Litwinczuk, Nadzieja Liapeszka (Białoruś) 1.46,967

7. Natalia Siergiejewa, Irina Podoinikowa (Kazachstan) 1.48,361

8. Alyssa Bull, Alyce Burnett (Australia) 1.51,915

STARTY W RIO KAROLINY NAI I PAWŁA KACZMARKA:

Karolina Naja

19 sierpnia - eliminacje i półfinały K-4 500 m

20 sierpnia - finał K-4 500 m

Paweł Kaczmarek

19 sierpnia - eliminacje i półfinały K-1 200 m

20 sierpnia - finał K-1 200 m

Cały tekst: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20555520,dziewczyny-pokochaly-olimpijski-braz-karolina-naja-z-drugim.html#ixzz4J08KD0tE

 

Mistrzostwa Świata! Jest Srebro!

 

            W dniach 28-31.07.2016 r. w Mińsku / Białoruś / odbyły się Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Kajakarstwie Klasycznym.

Bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy Klubu Sportowego AZS – AWF Gorzów Wlkp.

            Wiktor Głazunow zdobył srebrny medal w konkurencji C-1 1000 m.

Anna Puławska dwa razy zajęła czwarte miejsce w konkurencji K-2 500 m i K-4 500 m.

 

 

Podopieczni trenera Marka Zachary. 

Sylwia Bogacka rozmawia z karabinem. Karolina Naja już nie trzyma się brzegu Warty. Szymon Staśkiewicz uchodzi za D'Artagnana wśród pięcioboistów. Paweł Kaczmarek, to wiecznie uśmiechnięty bohater Czułchowa. Zbigniew Schodowski dźwiga presję wielkich poprzedników.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Gorzów i dziennikarze "Wyborczej" bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku i gorzow.wyborcza.pl!

Dziś w Rio de Janeiro zaczynają się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie. Do reprezentacji Polski dostało się pięcioro sportowców z lubuskich klubów. Medalowe szanse? Przynajmniej dwie.

Teraz jesteśmy lepsze

- Na zawsze do historii przejdzie ta osada, która zdobędzie kajakowe złoto, bo w Polsce tego jeszcze nikt nie zrobił. Nie dmucham balonu, ale wiem, że dziewczyny są przygotowane, aby bić się o podium i to nie raz - odważnie o oczekiwaniach kadry kobiet mówi trener Tomasz Kryk.

Jakie dziewczyny? Takie jak choćby 26-letnia Karolina Naja z AZS AWF Gorzów.

To było siedem lat temu. Dziewczyna z Tychów pierwszy raz pojawiła się na gorzowskiej przystani. 

- Z lękiem schodziłam na Wartę i pływałam blisko brzegu, jak te dzieciaczki, które dopiero uczą się wiosłować. W swoim pierwszym klubie pływałam jednak na jeziorze, na spokojnej wodzie, rzeka to co innego - opowiadała Naja. Wtedy drobna nastolatka z marzeniami, dziś 26-letnia kobieta, jedna z najlepszych kajakarek na świecie, która zna już smak olimpijskiego podium.

Razem z o pięć lat starszą Beatą Mikołajczyk z Bydgoszczy w kajakowej dwójce przegrały w finale z Niemkami i Węgierkami, ale odparły atak Chinek. Brąz wygrały o 136 tysięcznych sekundy! 

- Tych obrazów już nigdy nie zapomnę - opowiadała Naja. - Tuż za metą czułam, że jesteśmy trzecie, i nawet Beata mnie nie przekonała, że może być jednak gorzej. Szaleństwo. Podium olimpijskie to przecież podium dla wybranych.

Kilka miesięcy później medal został odwieszony w widoczne miejsce. Zaczęła się operacja Rio de Janeiro. Przemyślana, z wnioskami z tego, co działo się przed i w Londynie. Wszystko po to, aby wynik w Brazylii był jeszcze bardziej okazały, nawet kosztem tytułów na mistrzostwach świata i Europy. 

Naja na igrzyskach powalczy nie tylko w dwójce wspólnie z Mikołajczyk, lecz także w czwórce. W tej drugiej konkurencji Polki cały czas czekają na pierwszy, olimpijski medal w historii, odczarowanie fatum czwartego miejsca. 

- Do Brazylii lecimy 10 sierpnia. Nastrój? Naprawdę pozytywny. Jesteśmy pewne swojej formy i możliwości. Na ostatnich badaniach specjalistycznych biłyśmy rekordy. W Londynie dałyśmy radę, a czuję, że teraz jesteśmy lepsze - zapewniła Naja.

Kaczmarek dogonił idoli

Wśród kajakarzy ścigających się solo na 200 m konkurencja jest ogromna i mocna. Nie tak dawno wydawało się, że za mocna dla Pawła Kaczmarka z AZS AWF Gorzów.

- Starsi koledzy z kadry czasami sobie z niego żartowali, nie traktowali poważnie. Tymczasem Paweł robił swoje. I przez kilkanaście miesięcy przebył niesamowitą, sportową drogę. Rok temu nagle stał się ostatnią, kajakową nadzieją biało-czerwonych, bo właśnie on wziął w Mediolanie jedyną przepustkę na igrzyska dla Polski - mówił trener AZS AWF Gorzów Marek Zachara.

Gdy Kaczmarek wywalczył nominację do Rio, z wielkimi honorami witali go w Człuchowie, bo stamtąd pochodzi i tam się wychował. Do Gorzowa trafił na studia w 2014 r. 

W błyskawicznym tempie gonił najpierw krajową, a teraz światową czołówkę. - Jest w takim wieku [21 lat - red.], że nie ma przed nim granic. Dogonił swoich idoli. Za chwilę może być idolem sam dla siebie - pochwaliła młodszego kolegę z AZS AWF Karolina Naja.

- Paweł już zrobił duży postęp. Oczywiście trochę szczęścia mu się przyda, szczególnie w półfinale. Sprawia wrażenie człowieka nieobciążonego jakimkolwiek ciężarem, chodzi wiecznie uśmiechnięty - komplementował Kaczmarka trener kadry kobiet Tomasz Kryk. Dlaczego przytaczamy głos z kadry kobiet? Bo Kaczmarek pojechał z kajakarkami na obóz przygotowawczy. I dobrze mu to zrobiło.

Dobry omen dla ósemki? 

Niełatwo być wioślarzem z gorzowskiego klubu, bo sylwetki wielkich mistrzów z AZS AWF Tomasza Kucharskiego i Michała Jelińskiego tworzą presję. Wie coś o tym 29-letni pochodzący z Torunia Zbigniew Schodowski. Kiedyś mógł pływać w cieniu asów. Teraz ósemka ze Schodowskim w składzie jest już w Rio. Wcześniej jednak mieliśmy wzloty i upadki. Najpierw 2014 r. historyczny, bo pierwszy medal tej osady na mistrzostwach świata. Brązowy. Chwilę później zakończenie kariery przez Jelińskiego i symboliczne przekazanie wiosła Zbyszkowi. - Walcz chłopie ze wszystkich sił, teraz ty musisz przywieźć do Gorzowa kolejny, wioślarski medal z igrzysk w Rio - mówił do Zbyszka mistrz z Pekinu.

<podzial_strony>
Ósemka w 2015 r. nie uzyskała nominacji do Brazylii. W pewnym momencie wydawało się, że to już koniec tej osady. Przejął ją jednak Włoch Giuseppe de Capua i wkrótce nastąpiło przełamanie, przekonanie grupy do trochę innej, bardzo ciężkiej pracy i w efekcie kwalifikacja ostatniej szansy w Lucernie.

- Pamiętam nasze pierwsze złoto olimpijskie. Też po kłopotach, gdy dopiero w roku olimpijskim zrobiliśmy kwalifikację - opowiadał Kucharski. - Niech dla Zbyszka i jego kolegów to będzie dobry omen. 

Karabin się nasłucha

34-letnia Sylwia Bogacka z Gwardii Zielona Góra. Przed czterema laty w Londynie wystrzelała srebro w konkurencji karabinu pneumatycznego, zaś w swoim ulubionym konkursie karabinu sportowego trzy postawy po 20 strzałów zajęła miejsce tuż za podium.

Już wcześniej uchodziła za zawodniczkę światowego formatu. Niemniej Londyn to był przełom w jej karierze. Uzasadniła to tak: - W moim najbliższym otoczeniu zaczęły umierać bardzo młode osoby i to mnie obudziło. Pomyślałam, że wszystko się może wydarzyć, a skoro tak, to nie ma sensu odkładać marzeń. Postanowiłam zmienić podejście do treningów i startów, a przede wszystkim do życia.

Z takim nastawieniem Bogacka została nie tylko medalistką olimpijską w strzelectwie, ale też zaczęła uprawiać kitesurfing. 

Gdy walczyła w finale o pierwszy medal, w Zielonej Górze jej klubowy trener Ryszard Taysner powtarzał sobie w duchu: "Jak już chwyciłaś, to trzymaj byka za rogi". A serce waliło mu tak, jakby chciało gardłem wyskoczyć. 

Kilka dni później Sylwia mogła dołożyć do srebra kolejny medal. Ale skończyła tuż za podium.

- Często ludzie pytają, czy czwarte miejsce mnie nie denerwuje, a ja mówię, że nie. Bo skoro jestem czwarta na tej naszej kuli ziemskiej, to jestem niezła.

Że jest niezła, potwierdziły też kolejne starty i sezony. Ciężko na to pracowała, spędzając wiele godzin na strzelnicach Gwardii przy ul. Strzeleckiej w Zielonej Górze, gdzie nie tylko trenuje, ale także mieszka. Szybko wywalczyła przepustkę do Rio. Przed igrzyskami zmieniła karabin. Testy i przygotowania przebiegły OK, zatem... Jakkolwiek pójdzie to mogą być ostatnie wielkie zawody w jej karierze. Strzelanie wypełnia jej życie już od ponad 20 lat. Karabin, chociaż nie ma imienia, bywa powiernikiem. - Rozmawiam z nim. Gdy nam nie wychodzi, mówię do niego: Przecież umiemy to robić, spróbujmy jeszcze raz. 

Woda zabiera, szpada oddaje

Początek sezonu był trudny. Przetrenowanie. Ale im bliżej Rio, tym forma idzie w górę. Co daje więcej spokoju, dobrego humoru i pozwala marzyć. 

Olimpijskie stroje z 4F od kilku tygodni leżą i czekają, a 29-letni pięcioboista Szymon Staśkiewicz z ZKS Drzonków szykuje się do drugiego w życiu startu na igrzyskach. W Londynie zajął 24. miejsce W Rio? - Stać mnie na więcej - zapewnia. 

- Słyszałeś, że pięciobój to sport dla inteligentnych awanturników? - pytamy. 

- Cha-cha-ch. Nie do końca się z tym zgadzam. I na pewno nie jestem awanturnikiem - mówi. - Temperament np. do szermierki jest potrzebny. Ale ten sam temperament może później przeszkadzać na strzelnicy. Dlatego powiedziałbym, że pięciobój jest przede wszystkim dla ludzi cierpliwych, pracowitych i systematycznych. Trudno znaleźć kogoś, kto będzie miał talent do wszystkich pięciobojowych specjalności. Nad słabszymi stronami trzeba pracować - opowiada.

Staśkiewicz też ma piętę achillesową, to pływanie. Większość pięcioboistów ze światowej czołówki wywodzi się z pływania. Staśkiewicz stanowi wyjątek, bo zaczął pięciobój od... pięcioboju. Przez to w pływackim wyścigu na 200 m traci do najlepszych po kilka sekund. Stara się to nadrobić w turnieju szermierczym. Tu uchodzi za asa. Lubi bezpośrednią rywalizację, strategię. Cały udany sezon 2015 i olimpijską kwalifikację zbudował ze szpadą w dłoni.

W Rio wszystko, co dla zielonogórskiego pięcioboisty najważniejsze, zacznie się właśnie od szermierki. 

- W piątek [19 sierpnia - red.] mamy ważny i długi turniej eliminacyjny. Tu zamierzam powojować! Resztę konkurencji oraz szermierkę, ale już taką skróconą i chyba tylko na potrzeby telewizji rozegramy w niedzielę [21 sierpnia - red.] - opowiada inżynier mechaniki i budowy maszyn po Uniwersytecie Zielonogórskim.

Kierunek studiów nie wziął się z przypadku. Technika i mechanika to pozasportowe pasje Szymona. Gdy po Rio zakończy sezon, może przyjdzie czas na to, by kupić motor i pojeździć. Jeden już miał, ale stał w garażu i się kurzył, bo Staśkiewicz mnóstwo czasu poświęca treningom i startom. Przeprowadził się z Zielonej Góry do ośrodka w Drzonkowie, by najlepszą na świecie bazę treningową mieć tuż za oknem.

Jako pięcioboista bywał już w Rio. Nie boi się opowieści o bałaganie w wiosce olimpijskiej czy superbakteriach. - Jesteśmy zaszczepieni i przeszkoleni.


Cały tekst: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20501632,komu-rio-temu-brawo-karolina-pawel-zbyszek-nasi-na-start.html#ixzz4J054zvHf

Relacja z Rio!

Sylwia Bogacka rozmawia z karabinem. Karolina Naja już nie trzyma się brzegu Warty. Szymon Staśkiewicz uchodzi za D'Artagnana wśród pięcioboistów. Paweł Kaczmarek, to wiecznie uśmiechnięty bohater Czułchowa. Zbigniew Schodowski dźwiga presję wielkich poprzedników.
 

Dziś w Rio de Janeiro zaczynają się XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie. Do reprezentacji Polski dostało się pięcioro sportowców z lubuskich klubów. Medalowe szanse? Przynajmniej dwie.

Teraz jesteśmy lepsze

- Na zawsze do historii przejdzie ta osada, która zdobędzie kajakowe złoto, bo w Polsce tego jeszcze nikt nie zrobił. Nie dmucham balonu, ale wiem, że dziewczyny są przygotowane, aby bić się o podium i to nie raz - odważnie o oczekiwaniach kadry kobiet mówi trener Tomasz Kryk.

Jakie dziewczyny? Takie jak choćby 26-letnia Karolina Naja z AZS AWF Gorzów.

To było siedem lat temu. Dziewczyna z Tychów pierwszy raz pojawiła się na gorzowskiej przystani. 

- Z lękiem schodziłam na Wartę i pływałam blisko brzegu, jak te dzieciaczki, które dopiero uczą się wiosłować. W swoim pierwszym klubie pływałam jednak na jeziorze, na spokojnej wodzie, rzeka to co innego - opowiadała Naja. Wtedy drobna nastolatka z marzeniami, dziś 26-letnia kobieta, jedna z najlepszych kajakarek na świecie, która zna już smak olimpijskiego podium.

Razem z o pięć lat starszą Beatą Mikołajczyk z Bydgoszczy w kajakowej dwójce przegrały w finale z Niemkami i Węgierkami, ale odparły atak Chinek. Brąz wygrały o 136 tysięcznych sekundy! 

- Tych obrazów już nigdy nie zapomnę - opowiadała Naja. - Tuż za metą czułam, że jesteśmy trzecie, i nawet Beata mnie nie przekonała, że może być jednak gorzej. Szaleństwo. Podium olimpijskie to przecież podium dla wybranych.

Kilka miesięcy później medal został odwieszony w widoczne miejsce. Zaczęła się operacja Rio de Janeiro. Przemyślana, z wnioskami z tego, co działo się przed i w Londynie. Wszystko po to, aby wynik w Brazylii był jeszcze bardziej okazały, nawet kosztem tytułów na mistrzostwach świata i Europy. 

Naja na igrzyskach powalczy nie tylko w dwójce wspólnie z Mikołajczyk, lecz także w czwórce. W tej drugiej konkurencji Polki cały czas czekają na pierwszy, olimpijski medal w historii, odczarowanie fatum czwartego miejsca. 

- Do Brazylii lecimy 10 sierpnia. Nastrój? Naprawdę pozytywny. Jesteśmy pewne swojej formy i możliwości. Na ostatnich badaniach specjalistycznych biłyśmy rekordy. W Londynie dałyśmy radę, a czuję, że teraz jesteśmy lepsze - zapewniła Naja.

Kaczmarek dogonił idoli

Wśród kajakarzy ścigających się solo na 200 m konkurencja jest ogromna i mocna. Nie tak dawno wydawało się, że za mocna dla Pawła Kaczmarka z AZS AWF Gorzów.

- Starsi koledzy z kadry czasami sobie z niego żartowali, nie traktowali poważnie. Tymczasem Paweł robił swoje. I przez kilkanaście miesięcy przebył niesamowitą, sportową drogę. Rok temu nagle stał się ostatnią, kajakową nadzieją biało-czerwonych, bo właśnie on wziął w Mediolanie jedyną przepustkę na igrzyska dla Polski - mówił trener AZS AWF Gorzów Marek Zachara.

Gdy Kaczmarek wywalczył nominację do Rio, z wielkimi honorami witali go w Człuchowie, bo stamtąd pochodzi i tam się wychował. Do Gorzowa trafił na studia w 2014 r. 

W błyskawicznym tempie gonił najpierw krajową, a teraz światową czołówkę. - Jest w takim wieku [21 lat - red.], że nie ma przed nim granic. Dogonił swoich idoli. Za chwilę może być idolem sam dla siebie - pochwaliła młodszego kolegę z AZS AWF Karolina Naja.

- Paweł już zrobił duży postęp. Oczywiście trochę szczęścia mu się przyda, szczególnie w półfinale. Sprawia wrażenie człowieka nieobciążonego jakimkolwiek ciężarem, chodzi wiecznie uśmiechnięty - komplementował Kaczmarka trener kadry kobiet Tomasz Kryk. Dlaczego przytaczamy głos z kadry kobiet? Bo Kaczmarek pojechał z kajakarkami na obóz przygotowawczy. I dobrze mu to zrobiło.

Dobry omen dla ósemki? 

Niełatwo być wioślarzem z gorzowskiego klubu, bo sylwetki wielkich mistrzów z AZS AWF Tomasza Kucharskiego i Michała Jelińskiego tworzą presję. Wie coś o tym 29-letni pochodzący z Torunia Zbigniew Schodowski. Kiedyś mógł pływać w cieniu asów. Teraz ósemka ze Schodowskim w składzie jest już w Rio. Wcześniej jednak mieliśmy wzloty i upadki. Najpierw 2014 r. historyczny, bo pierwszy medal tej osady na mistrzostwach świata. Brązowy. Chwilę później zakończenie kariery przez Jelińskiego i symboliczne przekazanie wiosła Zbyszkowi. - Walcz chłopie ze wszystkich sił, teraz ty musisz przywieźć do Gorzowa kolejny, wioślarski medal z igrzysk w Rio - mówił do Zbyszka mistrz z Pekinu.


Ósemka w 2015 r. nie uzyskała nominacji do Brazylii. W pewnym momencie wydawało się, że to już koniec tej osady. Przejął ją jednak Włoch Giuseppe de Capua i wkrótce nastąpiło przełamanie, przekonanie grupy do trochę innej, bardzo ciężkiej pracy i w efekcie kwalifikacja ostatniej szansy w Lucernie.

- Pamiętam nasze pierwsze złoto olimpijskie. Też po kłopotach, gdy dopiero w roku olimpijskim zrobiliśmy kwalifikację - opowiadał Kucharski. - Niech dla Zbyszka i jego kolegów to będzie dobry omen. 

Karabin się nasłucha

34-letnia Sylwia Bogacka z Gwardii Zielona Góra. Przed czterema laty w Londynie wystrzelała srebro w konkurencji karabinu pneumatycznego, zaś w swoim ulubionym konkursie karabinu sportowego trzy postawy po 20 strzałów zajęła miejsce tuż za podium.

Już wcześniej uchodziła za zawodniczkę światowego formatu. Niemniej Londyn to był przełom w jej karierze. Uzasadniła to tak: - W moim najbliższym otoczeniu zaczęły umierać bardzo młode osoby i to mnie obudziło. Pomyślałam, że wszystko się może wydarzyć, a skoro tak, to nie ma sensu odkładać marzeń. Postanowiłam zmienić podejście do treningów i startów, a przede wszystkim do życia.

Z takim nastawieniem Bogacka została nie tylko medalistką olimpijską w strzelectwie, ale też zaczęła uprawiać kitesurfing. 

Gdy walczyła w finale o pierwszy medal, w Zielonej Górze jej klubowy trener Ryszard Taysner powtarzał sobie w duchu: "Jak już chwyciłaś, to trzymaj byka za rogi". A serce waliło mu tak, jakby chciało gardłem wyskoczyć. 

Kilka dni później Sylwia mogła dołożyć do srebra kolejny medal. Ale skończyła tuż za podium.

- Często ludzie pytają, czy czwarte miejsce mnie nie denerwuje, a ja mówię, że nie. Bo skoro jestem czwarta na tej naszej kuli ziemskiej, to jestem niezła.

Że jest niezła, potwierdziły też kolejne starty i sezony. Ciężko na to pracowała, spędzając wiele godzin na strzelnicach Gwardii przy ul. Strzeleckiej w Zielonej Górze, gdzie nie tylko trenuje, ale także mieszka. Szybko wywalczyła przepustkę do Rio. Przed igrzyskami zmieniła karabin. Testy i przygotowania przebiegły OK, zatem... Jakkolwiek pójdzie to mogą być ostatnie wielkie zawody w jej karierze. Strzelanie wypełnia jej życie już od ponad 20 lat. Karabin, chociaż nie ma imienia, bywa powiernikiem. - Rozmawiam z nim. Gdy nam nie wychodzi, mówię do niego: Przecież umiemy to robić, spróbujmy jeszcze raz. 

Woda zabiera, szpada oddaje

Początek sezonu był trudny. Przetrenowanie. Ale im bliżej Rio, tym forma idzie w górę. Co daje więcej spokoju, dobrego humoru i pozwala marzyć. 

Olimpijskie stroje z 4F od kilku tygodni leżą i czekają, a 29-letni pięcioboista Szymon Staśkiewicz z ZKS Drzonków szykuje się do drugiego w życiu startu na igrzyskach. W Londynie zajął 24. miejsce W Rio? - Stać mnie na więcej - zapewnia. 

- Słyszałeś, że pięciobój to sport dla inteligentnych awanturników? - pytamy. 

- Cha-cha-ch. Nie do końca się z tym zgadzam. I na pewno nie jestem awanturnikiem - mówi. - Temperament np. do szermierki jest potrzebny. Ale ten sam temperament może później przeszkadzać na strzelnicy. Dlatego powiedziałbym, że pięciobój jest przede wszystkim dla ludzi cierpliwych, pracowitych i systematycznych. Trudno znaleźć kogoś, kto będzie miał talent do wszystkich pięciobojowych specjalności. Nad słabszymi stronami trzeba pracować - opowiada.

Staśkiewicz też ma piętę achillesową, to pływanie. Większość pięcioboistów ze światowej czołówki wywodzi się z pływania. Staśkiewicz stanowi wyjątek, bo zaczął pięciobój od... pięcioboju. Przez to w pływackim wyścigu na 200 m traci do najlepszych po kilka sekund. Stara się to nadrobić w turnieju szermierczym. Tu uchodzi za asa. Lubi bezpośrednią rywalizację, strategię. Cały udany sezon 2015 i olimpijską kwalifikację zbudował ze szpadą w dłoni.

W Rio wszystko, co dla zielonogórskiego pięcioboisty najważniejsze, zacznie się właśnie od szermierki. 

- W piątek [19 sierpnia - red.] mamy ważny i długi turniej eliminacyjny. Tu zamierzam powojować! Resztę konkurencji oraz szermierkę, ale już taką skróconą i chyba tylko na potrzeby telewizji rozegramy w niedzielę [21 sierpnia - red.] - opowiada inżynier mechaniki i budowy maszyn po Uniwersytecie Zielonogórskim.

Kierunek studiów nie wziął się z przypadku. Technika i mechanika to pozasportowe pasje Szymona. Gdy po Rio zakończy sezon, może przyjdzie czas na to, by kupić motor i pojeździć. Jeden już miał, ale stał w garażu i się kurzył, bo Staśkiewicz mnóstwo czasu poświęca treningom i startom. Przeprowadził się z Zielonej Góry do ośrodka w Drzonkowie, by najlepszą na świecie bazę treningową mieć tuż za oknem.

Jako pięcioboista bywał już w Rio. Nie boi się opowieści o bałaganie w wiosce olimpijskiej czy superbakteriach. - Jesteśmy zaszczepieni i przeszkoleni.

Cały tekst: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20501632,komu-rio-temu-brawo-karolina-pawel-zbyszek-nasi-na-start.html#ixzz4J054zvHf

 

238 sportowców w biało-czerwonej reprezentacji. Nasi też zatwierdzeni

Na rozpoczynające się 5 sierpnia igrzyska w Rio de Janeiro powołanych zostało do reprezentacji 238 sportowców w 23 dyscyplinach. Skład został w czwartek zatwierdzony przez zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Są w nim także przedstawiciele AZS AWF Gorzów.

W biało-czerwonych barwach wystąpi 100 kobiet i 138 mężczyzn. Jest ośmiu zawodników rezerwowych oraz 198 osób współpracujących, w tym m.in. trenerzy, lekarze, mechanicy, fizjoterapeuci. W składzie reprezentacji nie ma jeszcze nazwisk piłkarzy ręcznych oraz siatkarzy. Najpóźniej muszą one zostać podane 20 lipca. Tego dnia szefowa misji Marzenna Koszewska leci do Brazylii, by na miejscu potwierdzić imienny skład całej ekipy.

Od 5 do 21 sierpnia będziemy dopingować wszystkich Polaków, ale tradycyjnie najbliżej nam do sportów wodnych. W kajakarstwie powalczą Karolina Naja i Paweł Kaczmarek, a w wioślarskiej ósemce Zbigniew Schodowski. Cała trójka reprezentuje AZS AWF Gorzów. W Rio wystąpi także lekkoatletka Sofia Ennaoui, który niedawno zamieniła Lubusz Słubice na MKL Szczecin. Nasi kajakarze i wioślarz oficjalne nominacje otrzymają 22 lipca w Centrum Olimpijskim PKOl w Warszawie, wtedy też odbędzie się uroczyste ślubowanie tej części polskiej ekipy.

- Skład został ustalony zgodnie z propozycjami związków, ustaleniami z ministerstwem sportu oraz Komisją Sportu PKOl. Ten skład w naszej ocenie gwarantuje zaspokojenie potrzeb związków i stwarza nadzieje na sukcesy podczas igrzysk w Rio de Janeiro - powiedział prezes PKOl Andrzej Kraśnicki. - Chciałbym, żeby w Brazylii było lepiej niż do tej pory, takiej szansy dawno nie mieliśmy. Chociażby myśląc o lekkoatletyce. Nadzieje są bardzo duże.

W Rio będzie czwarta pod względem liczebności ekipa w historii występów Polaków w igrzyskach. Najwięcej - 306 sportowców startowało w 1980 roku w Moskwie. 288 osób pojechało do Monachium (1972), a 263 osiem lat temu do Pekinu. Oficjalnie biało-czerwoni uczestniczą w letnich igrzyskach od roku 1924, choć już wcześniej pojawiali się w ekipach państw zaborczych.

Cały tekst: http://gorzow.wyborcza.pl/gorzow/1,36844,20401309,238-sportowcow-w-bialo-czerwonej-reprezentacji-nasi-tez-zatwierdzeni.html#ixzz4Ie8De7Sn

 

Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Bułgarii

W dniach 14-17.07.2016 r. w Plovdiv w Bułgarii odbyły się Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Kajakarstwie Klasycznym.

Bardzo dobrze zaprezentowali się zawodnicy Klubu Sportowego AZS – AWF Gorzów Wlkp.

            Anna Puławska zdobyła srebrny medal w konkurencji K-1 500 m, natomiast                            w konkurencji K-4 500 m uplasowała się na 4 miejscu.

Wiktor Głazunow zdobył brązowy medal w konkurencji C-1 500 m , a w konkurencji C-1 1000 m zajął czwarte miejsce.

Dorian Kliczkowski w konkurencji K-4 500 m zajął 5 miejsce.

Podopieczni trenera Marka Zachary. 

Polecane- Kajakarstwo

Youtube - Kajakarstwo Obóz

Youtube - Ergometry

Youtube - Kajakarstwo